Wyobraźcie sobie lotnisko w centrum Wrocławia…

Ostatnie miesiące wojny były niezwykle trudne dla stolicy Dolnego Śląska i jej mieszkańców. Zbliżający się front i naloty radzieckiego lotnictwa już od jesieni 1944 r. nie pozwalały zapomnieć o toczących się walkach. Komunikacja i zaopatrzenie stawały się coraz większym problemem, więc w lutym 1945 r. zarządzono przymusową ewakuację liczącego wtedy blisko milion mieszkańców miasta.

Dowództwo Festung Breslau doszło do wniosku, że do obrony niezbędne jest lotnisko. Istniejące już wcześniej – wojskowe na Starachowicach i cywilne na Gądowie – uznano za zbyt odległe od centrum i trudne do obrony, a tym samym nienadające się do użytku. Postanowiono więc zbudować nowe, z dala od zasięgu radzieckiej artylerii. Na jego lokalizację wybrano sam środek miasta – przestrzeń między Kaiserbrücke (dziś most Grunwaldzki) a Fürstenbrücke (obecny most Szczytnicki). By uzyskać powierzchnię odpowiednią do budowy pasa startowego, trzeba było zburzyć znajdujące się na wyznaczonym terenie kościoły i wiele kamienic. Prace przy budowie rozpoczęto już w styczniu 1945 r. Polegały one głównie na wysadzaniu i wypalaniu budynków oraz wywózce olbrzymich mas powstałego gruzu. W ten sposób z początkiem kwietnia 1945 r. całkowicie przestała istnieć zabudowa kilku ulic z obiektami mieszkalnymi, budynkami publicznymi i czteroma świątyniami (wśród nich trzeba wymienić jeden z największych kościołów w Breslau – zbór Marcina Lutra, słynący z blisko stumetrowej wieży). Wszystko, co stało w obrębie prostokąta o szerokości 200 i długości 1350 metrów, zrównano z ziemią.

Przy pracach rozbiórkowych i budowlanych, na wielkim odsłoniętym terenie, nieprzerwanie uwijały się tysiące robotników przymusowych i zwykłych mieszkańców miasta. Wspomina o tym Zygmunt Pacych, który razem z matką brał udział w budowie lotniska. Z jego słów wynika, że Niemcy nie pozwalali przerywać pracy nawet w czasie najcięższych bombardowań – przez to uciekający często dostawali się pod podwójny ostrzał: niemieckich strażników i sowieckich samolotów. Śmiertelnie żniwo zbierały nawet odległe eksplozje, gdyż w pozbawionej zabudowy przestrzeni odłamki nie napotykały żadnej przeszkody. Wspominający mówią, że najstraszliwsze były ostatnie tygodnie. Jednak kosztem niewyobrażalnych ofiar budowa lotniska Festung Breslau na przełomie kwietnia i maja została ukończona.

Ile samolotów zdołało z niego skorzystać? Nie ma pewnych źródeł: na pewno wylądował i wystartował z niego jeden aeroplan, możliwe, że dwa. Można znaleźć wzmiankę o tym, że 10 kwietnia z Breslau wyleciał, wraz z dwudziestoma dwoma rannymi żołnierzami na pokładzie, samolot transportowy Junkers Ju-52, oraz drugą, według której na kilkanaście godzin przed poddaniem twierdzy uciekł z miasta dowódca obrony, główny sprawca zniszczeń i terroru w Breslau i pomysłodawca budowy lotniska – gauleiter Karl Hanke. Nie jest jednak pewne, czy startował z lotniska na pl. Grunwaldzkim, czy z innego placu w mieście. Było to już kilka dni po kapitulacji Berlina – nocą z 5 na 6 maja 1945 r.

Ilość ofiar straszliwej budowy nigdy nie została do końca ustalona, lecz zabitych bez wątpienia trzeba liczyć w tysiącach. Niektórzy podają, że życie podczas całej operacji mogło stracić ponad 13 tysięcy ludzi. O ich losie przypomina jedynie niewielki pomnik w pobliżu Mostu Szczytnickiego.